poniedziałek, 26 października 2009

7 lotów, 7 miast, 7 żyć - mały budżet, mały bagaż - odpowiedź na: mieć czy być cz 1.

Wakacje to moja bezludna wyspa. Dlatego, mimo że Polska jest piękna i wielu miejsc jeszcze nie widziałam, lubię wyjeżdżać za granicę. Ojczyznę póki co poznaję trochę tak przy okazji, zostawiając sobie cześć jej smaków na jesień życia, jeśli będzie mi dana. Obcość powoduje upragnione wyrwanie z kontekstu. Chłonę i poznaję odgrodzona od wszystkiego, co mnie dotyczy i co jest mi znane. Mimo różnic temperamentów, oczekiwań, wizji i celów- najlepiej smakuje we dwoje..
W drodze do...


Majorka-mniej tłumna po sezonie, a wciąż obłędnie słoneczna...wspaniała odmiana na jesienne dni!
W hotelu spotkała nas miła niespodzianka: ten sam właściciel ma dwa blisko siebie położone hotele, dwu- i trzygwiazdkowy. Recepcja i wydawanie kluczy jest w tym lepszym. Patent jest taki, że po sezonie nawet gościom rezerwującym nocleg w tym gorszym/tańszym i tak użycza, jeśli ma miejsce pokoje w tym o lepszym standardzie. Byliśmy urzeczeni..
Myśleliśmy jednak że nie uda nam się zjeść czegoś typowo hiszpańskiego co nie byłoby papką dla turystów za rozsądną cenę. Znajomi radzili by jak wszędzie zapuścić się głębiej i znaleźć miejsce gdzie jedzą tubylcy.. szliśmy "na nosa" i udało nam się znaleźć sympatyczną tawernę. Paella była obłędna i nawet moje oko dostrzegło że była oryginalnie robiona nie zaś odgrzewana z mrożonki, podana przez uroczą blond czarownicę(ochrzczoną tak, bo lokal miał czarownicę w nazwie, logo i wystroju)Niestety zdjęcia nie wyszły najlepsze bo było już dość późno. Po tej uczcie poszliśmy na pustą plażę, ciesząc się ciepłym wieczorem o smaku sangrii...
Majorka dzień drugi:
Zwiedzanie stolicy wyspy - Palma de Mallorca.
A tam Katedra La Seu. Ukryta wśród rezydencji i wysokich kamienic, nie wydaje się aż tak ogromna (6,6 tys. m kw.!), ale w środku – zapiera dech. Budowano ją od XIV do XVI w. Kastylijski gotyk. Z siedmiu witrażowych rozet ta największa, nad ołtarzem głównym, ma aż 90 m kw. Wspaniale jest zwłaszcza podczas mszy, gdy ołtarz oświetlają dziesiątki świec i lampionów na wiszącej metalowej konstrukcji w kształcie olbrzymiej korony cierniowej. To bonus: projekt Antonio Gaudiego. Wspaniała, górująca nad miastem katedra z niezwykłymi witrażami wyjątkowo wykorzystująca siłę południowego słońca. Wewnątrz czułam się jak wewnątrz kalejdoskopu!


Hacjendy... pełno ich. Pozostałość po okresie przedindustrialnym.
Czasem wygląda to kuriozalnie gdy widzi się je otoczone jak obiekty-widma przez fabryki, elektrownie..Mi nasuwa się od razu skojarzenie o Sanczo Pansie...
Uwielbiam misternie zdobione okna i drzwi i stare domy...
Zaniedbane i niszczejące przez długie lata, jest dziś odnawiane na wielką skalę i ogromnym nakładem kosztów, tak więc powoli odzyskuje dawny czar. O uroku tego miejsca decyduje jego ogólny wygląd – wąskimi uliczkami i zaułkami można spacerować długie godziny, wałęsając się po placach, gapiąc na renesansowe rezydencje i napawając widokiem imponujących barokowych i gotyckich kościołów.


Szafiarski akcent: buty na przewodach. Kto je tam zawiesił i czy to było dla draki czy zemsty? Modowo Majorka była bardzo turystyczna:królowały plażowe sukienki, szorty, chustki, sandały. Oczywiście smaczków dostarczają wariacje modowe poszczególnych nacji: Amerykanów, Japończyków...
Spotkaliśmy też nasza rodaczkę. Od razu zwróciłam na nią uwagę jak wsiadła do autobusu. Niepołudniowy typ urody i pięknie skomponowany strój biurowy oraz obłędna torba-aktówka. Niestety nie zrobiłam jej zdjęcia. A skąd wiemy, że Polka? Otóż sama zaoferowała pomoc logistyczną jak nas usłyszała deliberujących nad mapą..i szybko opowiedziała, co robi na Majorce. Przyjechała na wakacje a została na stałe..do pozazdroszczenia..
Pożegnalny widok...kiedyś tu powrócę.. śladami Chopina..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz