piątek, 21 lutego 2014

puzzled

Gdzieś między błękitem jeszcze zimowego poranka a szarością zmierzchu wydłużających się dni
zmierzając ku wiośnie, lecie, jesieni
rozpostarta układanka.
Rozgrywa się pojedynek w składanie obrazu doskonałego
na obraz i podobieństwo Boga
tworzony co dzień z nowych puzzli


 spodnie- %Vero Moda, .dk
 koszula- no name, tu
bluzka- Pepco, prezent od Mamy
torba- ostatni łup z sh
łańcuszki: pills-Yes, puzzle-no name-prezent od Mamy
Gdzie: Praca, wypad weekendowy

piątek, 14 lutego 2014

Z czystej miłości do...

... chwytliwych i inteligentnych haseł, serwuję Wam te, które przykuły moją uwagę podczas wyjazdu.
Jestem za!



                    Strasznie mi się ta tabliczka podoba, niestety sklep był już zamknięty.
                                     Z chęcią znalazłabym dla niej miejsce w kuchni;)
   Kampania "Czysta miłość do Kopenhagi"- chodzi, aby pamiętać o  czystości  i zachować czystość  w mieście, robiąc to z czystej miłości do swojego miasta. 
        Czy to nie  fajna gra słów i skojarzeń? i to serce;) Akurat na Walentynki.




środa, 12 lutego 2014

A co tam panie u Andersena?


W mieście Andersena, czyli w Odense na Fionii nie było mnie 7 lat! Po 1,5 h od stolicy kraju weszłam na dworzec i jakby tych 7 lat nie było. Wszystko stało tak, jak to zapamiętałam i ta stałość w czasie i przestrzeni daje niesamowite poczucie bezpieczeństwa i swojskości.
Surrealistyczne uczucie, wracać wspomnieniami a jednocześnie dokładać kolejne nowe puzzle do własnej układanki życia.
                  Widok z głównego hallu Uniwersytetu Południowo Jutlandzkiego.



Były akurat ferie zimowe a lokalne muzeum zorganizowało wystawę, która jednocześnie była rozrywką i placem zabaw dla małych i dużych, mającą uruchamiać wszystkie zmysły.
Białe puchate krowy muczały jak się ich dotykało, dzieci mogły bezpiecznie biegać i przestawiać kolorowe pufy a rodzice obserwować zabawę bądź się włączyć. Można też było zostawić dziecko pod opieką pan animatorek i pójść spokojnie obejrzeć wystawy na innych piętrach.Coś wspaniałego!
Na piętrze: mnóśtwo ciekawych i dających do myślenia i dyskusji ekspozycji w tym polski akcent:
Wystawa fotografii Rafała Milacha. 
Dawno nie byłam na żadnej wystawie i chłonęłam wrażenia z każdej sali wszystkimi zmysłami.

Jedna z eksozycji prezentowała rozrywki młodych lat 80. Wszystko zebrane w stworzonym pokoju nastolatka, gdzie można było usiąść i przypomnieć sobie gry na atari czy commodore, dotknąć joysticka, włączyć magnetofon;)



 
 Ostatnia prezentowała w szerokim zakresie duńskie media na przestrzeni dziesięcioleci od czasu pierwszych drukarni po współczesność. Najciekawszym elementem była możliwość wypróbowania studia telewizyjnego/nagraniowego i nagrania krótkiego autorskiego programu z użyciem dostępnych sprzętów i urządzeń (Pamiętacie efekt znikania lub latania z programów telewizyjnych?;)-5-10-15, tik tak, teleranek?) oraz multimedialna ankieta, w której można odpowiedzieć na pytania dotyczące mediów. Widziałam jak bawiły się dzieciaki tak na oko 10-letnie. Wspaniale spędzony czas!
Ostatnia częśc wystawy byłą najciekawsza z blogowego punktu widzenia, ale o tym będzie osobny post.
A tu jeszcze parę ujęć wnetrzarskich: skandynawski design nieustannie mnie zachwyca i inspiruje.

 A tu już kultowa książeczka dla dzieci, z nurtu tych, hmh, kontrowersyjnych. 
Istnieje też polska wersja historii o "małym krecie, który chciał wiedzieć, kto mu narobił na głowę".
Morał tej historii nie jest zbyt pedagogiczny i nie testowałam jej na żadnym dziecku, czy się podoba. W tytule oryginalnym jest słowo "kupa", które w polskim tłumaczeniu zostało już zgrabnie pominięte;)
Są też w sprzedaży małe kreciki z rzeczoną kupą rzecz jasna.



Oprócz paru specjałów, za którymi tęskniłam i mogłam dzięki pobytowi znów posmakować była też orzeźwiająca nowość: bąbelkowa woda żurawinowa. Bez cukru i innych ulepszaczy.




wtorek, 11 lutego 2014

Georg Jensen Moja Miłość

Od kiedy zobaczyłam projekty tego niezwykle uzdolnionego jubilera, zakochałam się w nich od pierwszego wejrzenia.
Dziś to firma-ikona, której produkty są znane daleko poza granicami Danii. A sami rodacy najczęściej kupują wyroby z bardzo jednostkowych i uroczystych okazji: od pierścionków zaręczynowych, prezentów ślubnych, po te z okazji narodzin dziecka, chrztu, konfirmacji.
Po wielu latach postanowiłam sama sobie zrobić prezent i legendarne margeritki dedykowane samej królowej Danii Małgorzacie II stały się moją własnością. 
Wiem, że założę je na wiele okazji ale i tak po prostu, bez okazji na co dzień, by poczuć się wyjątkowo.







poniedziałek, 10 lutego 2014

róż blues

pudrowy róż
w kolorze blue
zacznij ze mną lot...*
spodnie-sh (old)
koszula- no name, tu
kamizelka-H&M, sh

Gdzie: Praca, podróż
* Nie wiem czemu przy okazji tego zestawu, tytuł w ułamek sekundy połączył mi się w głowie z tą piosenką. A tam nieoczekiwanie to zdanie..a ja właśnie ku niebu, podniebnym lotom i całkiem przyziemnym wyzwaniom.Przedmiot stojący w prawym dolnym rogu znalazł się tam całkiem nieprzypadkowo...;)


Kopenhaga stylem i remontem stoi

Tu czuję się jak u siebie. Wszystko znajome, oswojone. Pozornie, rzecz jasna, bo przez to, że nie ma mnie tam na co dzień, wciąż odkrywam nowe i nieznane. Energię miasta chłonę. To miasto inspiruje mnie, zachwyca i zadziwia niezmiennie.
Nawet w sto tysięcy razy już chodnikach ulicach schodzonych, ZAWSZE znajdę i dostrzegę coś nowego i zaskakującego.

Ale najpierw podróż, która przez nasze wspólne morze trwa mniej niż godzina lekcyjna.
Potem jeszcze tylko szybki, bardzo przyjazny dla kieszeni i komfortowy przejazd przez cieśninę Oresund i już mogę zanurzyć się w wir miasta które od zawsze stylem stało, a obecnie i remontem (budowa drugiej linii metra).
Lotnisko u sąsiadów w Malmo zachwyca przemyślanym designem i przytulnością.
Bardzo spodobała mi się aleja z tych modułowo stworzonych drzew.

Kobieta dumnie trzymająca kierownicę swojego złotego rumaka potwierdza: dziś będzie piękny słoneczny dzień.
Rzeźba "pogodynek" stoi na wieży na wprost Placu Ratuszowego. Obracające dziewczyny zostały wykonane w 1936 roku przez rzeźbiarza Einara Utzon-Franka, a koncepcja jest prosta: przy słonecznej pogodzie złota dziewczyna na rowerze jest na zewnątrz, a w deszczowe i pochmurne dni  wyprowadza psa na spacer. Przy pogodzie w kratkę widzi się obie.
Czyż to nie fantastyczne? Jedno spojrzenie i wiadomo jaka dziś aura;)



Dziewczyny z obu stron:
 Źródło:http://classiccopenhagen.blogspot.com/2011/03/weather-girls.html
Nocowałam w hostelu w samym sercu miasta. Z tej samej sieci korzystałam już w trzeciej europejskiej stolicy. Lubię lutowe podróżowanie, bo ceny noclegów są wówczas wyjątkowo korzystne.
Wieloosobowy pokój żeński pozwolił mi w miły, niekrępujący i bezpieczny sposób przenocować, a także poznać nowe osoby. Super opcja dla dziewczyn podróżujących w pojedynkę.
Spędziłam miły wieczór w towarzystwie współlokatorek: cudownej Portugalki (również młodej mamy), dwóch rosyjskich studentek, a na drugą noc byłam w pokoju tylko z przemiłą duńską studentką.
Sam pokój miał co trzeba i nic więcej za tę cenę i okoliczności nie oczekiwałam. Pomyślano nawet o swego rodzaju toaletce. Zachwyciło mnie pomieszczenie do wspólnego spędzania czasu. Czyż nie jest cudowne?






Jak mówiłam: remont  w pełnym rozkwicie.
 Ale za to są tablice informujące jak ekipa dba o jakość życia mieszkańców, których domy znajdują się w samym sercu tej mega inwestycji.
"Dbamy o/Uważamy na  twój dom". " Niwelujemy hałas"- i objaśnienia techniczne jak to jest realizowane.
                       A w najbliższym sąsiedztwie hostelu: butik Laboutina;) Ale niespodzianka.

A skoro już o butach mowa: chyba najlepsze zdjęcie wyjazdu.
Główna ulica handlowa. Jakiś czas po zamknięciu sklepów. Paru przechodniów w mglisty wilgotny lutowy wieczór i On. Bo cóż jest dziwnego w tym że chłopak sprzedający kobiece obuwie ODKURZA sklep na obcasach?;) STYLISH!
                           Wieczorny spacer pozwolił też odkryć inne nowości. 
                             Fish spa dotarło i tu i ponoć jest bardzo popularne.

                                           Najpiękniejszy sklep z zabawkami jaki widziałam. 
        Większość asortymentu zaprojektowana i wytwarzana w Skandynawii, co przekłada się na cenę.





A skoro o dzieciach mowa. W mieście rowerów jest most..nie, nie zakochanych, a smoczków, z którymi trzeba się godnie pożegnać. 
Oddaj, osesku gumowego stwora a będzie Ci dane gumowe siedzisko na rower rodzica bądź piszczący dzwonek do niego. Rzeczony most łączy dwie części miasta i jest to połączenie zbudowane WYŁĄCZNIE dla rowerów i pieszych.
Wieczorny spacer zakończony na "targu rybnym" (dosłowne tłumaczenie nazwy kopenhaskiego centrum handlowego), który wita przepastnym parkingiem rowerowym, ławicami żywych i wyglądających jak żywe ławic ryb oraz designerskimi meblami do odpoczynku wewnątrz.