piątek, 30 września 2011

Sekret skandynawskiej pensjonarki

Skandynawska pensjonarka lubi szarości połacie, wypukłości i faktury materii, które niczym bezkresne przestrzenie tkwią w niemej zadumie na dnie jej serca.






tunika- % ś.p. Galeria Centrum
spodnie / trousers- %Camaieu
żakiet / leather blazer- Vero Moda, sh
baleriny / balerinas- CCC
okulary / glasses-  Face Stokholm

Another Day Another Way

środa, 14 września 2011

Symi

Symi to malutka wyspa leżąca niecałą godzinę drogi od Rodos i tylko 7 km od wybrzeży Turcji.
Symi była uważana w mitologii za miejsce urodzenia Trzech Wdzięków. 
Jej obecne imię pochodzi od nimfy Syme, która była żoną Posejdona.
Wyspa ta jest wyjątkową wyspą grecką, gdyż jako jedyna nie była zarządzana przez Turków w  kresie  kilkuset lat ich panowania na terytoriach Hellady. To miejsce poławiaczy gąbek, które mają tu idealne warunki do rozwoju. Dla Turków,  którzy  przywiazywali  bardzo duże  znaczenie  do czystości, kąpieli  gąbki te miały wyjątkowa wartość.  Sułtan, nie chcąc stracić dostępu do tego cennego artykułu, postanowił dać mieszkańcom Symi niepodległość, w zamian za otrzymywanie ciągłych dostaw gąbek. Jak widać drogi,  którymi  chadza  niepodległość mogą mieć bardzo różny charakter.  Sam  połów  gąbek jest procesem  arcy-trudnym  i wymagał  w  tamtych  latach nurkowania  na  głebokości kilkudziesięciu  metrów  bez  żadnej aparatury. 
Wyspa Obecnie jest miejscem 3 Wdzięków. Pierwszym z nich jest  klasztor Panormitis, poświęcony Archaniołowi Michałowi, patronowi żeglarzy.






 Chusta z tego posta w roli spódniczki- wymóg obowiązkowy w klasztorze, nie sama spódniczka tylko zakrycie ciała. 
Kto nie miał własnego okrycia, otrzymywał dyżurną spódniczkę na wejściu, również panowie;) 
Tego dnia było święto patrona i każdy otrzymał pachnącą zieloną wiechę.

 Nie mogłam sobie darować fotki pośród łabędzi- taki duński akcent w Grecji;)
 Udało mi się "złapać" pana popa i jego cień

 Drugim WIELKIM wdziękiem wyspy jest stolica- Symi, która żyje głównie dzięki turystom, ale nadal zachowała swój własny charakter. Przecież właśnie dla niego przyjeżdżają tu oni tak licznie.
Chociaż ja byłam już po szczycie sezonu i nie odczułam zupełnie zmęczenia tłumem.

Dzięki malowniczym, położonym tarasowo domkom,  wybudowanym na tle surowego krajobrazu wyspa zyskała miano "Perły Dodekanezu". To miejsce,  gdzie zachowała się w oryginalnym kształcie architektura grecka z ostatnich stuleci. Jak  łatwo zauważyć na  zdjęciach - architektura jest bardzo różna od spotykanej obecnie w Grecji.  
Warto zauważyć, że na wyspie nie ma żadnego źródła wody - całą wodę trzeba  przywozić z  innych wysp! 

 Patrz na nazwę łodzi;) W Symi naprawdę można się zakochać od pierwszego wejrzenia.







 Na dole tej restauracji znajdowała się drabinka, dzięki której można się było schłodzić w bardzo słonej i bardzo przeźroczystej wodzie. 
Nie omieszkałam skorzystać.
 Zasolenie wody jest tak duże, że w ogóle nie trzeba się ruszać, aby się unosić na jej powierzchni. 
Można więc skupić się wyłącznie na przyjemności kołysania fal.
Trzeci wdzięk wyspy, to oczywiście te osławione gąbki.
Niekoniecznie oznacza to, że w tym miejscu są one najtańsze..
 Rosyjska przewodniczka opowiada grupie o historii połowu gąbek. 
Mi się spodobał sposób zawiązania przez nią chustki na głowie, niestety nie zapytałam jej, aby mi go pokazała.
 Gąbka jaka jest, każdy widzi. Jednak od gatunku i głębokości na jakiej rośnie zależy, jaka będzie. Niektóre są bardzo miękkie niczym jedwab, a niektórych, twardszych używa się z przeznaczeniem do peelingu. 
Gąbka pięknie pachnie morzem, ma ponoć właściwości bakteriobójcze (żaden grzyb jej nie straszny) i można jej używać długie lata.


A w drodze powrotnej, na promie, gościem specjalnym był sam Jaś Fasola

wtorek, 13 września 2011

Orient Express

Ekpresowa wycieczka w Orient.
Turcja leży zaledwie 1,5h promem od Rodos. Nie mogłam więc odmówić sobie choć krótkiego pobytu w tym ukochanym przeze mnie kraju.

Fethiye, dawniej greckie Telmessos, to bardzo stare miasto, gdzie niestety, większość zabytków uległa zniszczeniu w wyniku tragicznego trzęsienia ziemi w 1958 r. Przetrwały jedynie wykute w stromej skale grobowce z IV w. p.n.e. oraz ruiny dawnego teatru helleńskiego.






W okolicy Fethiye jest dużo ciekawych miejsc do zwiedzania, m.in. wymarłe miasto Kayakoy (Karmylassos), skąd wyludniono przymusowo całą ludność greckiej wioski. Dziś miejsce jest niemym pomnikiem bolesnej wspólnej historii obu narodów. Żywa, cenna lekcja historii. 


 Domostwa, choć już mocno nadgryzione zębem czasu, wyglądają jakby przed chwilą dopiero ktoś je opuścił..
(patrz wieszak na ubrania w oknie domu)

 Ani wielbłąd, będący miejscową maskotką i sposobem na zarobienie paru groszy, ani miejsce nie nastrajają do pozowania "na wesoło". Naprawdę to miejsce skłaniało do zadumy nad wirami historii i potrzebami doczesnymi.
 Obecnie przy opuszczonej wiosce można zasiąść po turecku i w letniej restauracji spróbować miejscowych specjałów.

 Łączność ze światem- rzecz najważniejsza;) co tam piękno wokół i delektowanie się chwilą, ale być może ten pan zamieszczał akurat posta na blogu lub planował dalsze wojaże?

Gözleme, czyli placek wypiekany w tradycyjnym piecu opalanym drewnem ze szpinakiem i kozimserem. 
Do tego lampka regionalnego specjału- wina morwowego.
Czy jest coś smaczniejszego niż proste lokalne jedzenie, spożywane na powietrzu?

 Lokalna fabryka lakoumi- naturalnie produkowanych galaretek o różnych smakach i dodatkach.

 Mi najbardziej smakowała ta żurawinowa z pistacją. 

 Być w Turcji i nie napić się prawdziwego mocnego, słodkiego tureckiego czaju (lub kahvy) 
to jak być we Włoszech i nie spróbować lodów (lub pasty)

 Lokalne kafeterie oferują specjały w baaardzo przyjemnych dla portfela cenach. 
Niestety na kebab nie miałam już miejsca (po zjedzeniu gozleme)
 Turcja nie jest członkiem UE,  nie ma tu akcyzy i podatków unijnych. Więc i towary różnej maści, w tym starannie wykonana, oryginalna biżuteria z prawdziwymi kamieniami, dużo tańsze niż po drugiej stronie morza, z czego także skorzystałam .
Tu nawet piesek dostanie oko Proroka dla ochrony
 Karta pobytu na 102!

A na koniec, aby wejść w klimat, jeden z moich ulubionych utworów w klimacie chilloutowym.
Zamykam oczy i znów jestem tam...