wtorek, 13 września 2011

Orient Express

Ekpresowa wycieczka w Orient.
Turcja leży zaledwie 1,5h promem od Rodos. Nie mogłam więc odmówić sobie choć krótkiego pobytu w tym ukochanym przeze mnie kraju.

Fethiye, dawniej greckie Telmessos, to bardzo stare miasto, gdzie niestety, większość zabytków uległa zniszczeniu w wyniku tragicznego trzęsienia ziemi w 1958 r. Przetrwały jedynie wykute w stromej skale grobowce z IV w. p.n.e. oraz ruiny dawnego teatru helleńskiego.






W okolicy Fethiye jest dużo ciekawych miejsc do zwiedzania, m.in. wymarłe miasto Kayakoy (Karmylassos), skąd wyludniono przymusowo całą ludność greckiej wioski. Dziś miejsce jest niemym pomnikiem bolesnej wspólnej historii obu narodów. Żywa, cenna lekcja historii. 


 Domostwa, choć już mocno nadgryzione zębem czasu, wyglądają jakby przed chwilą dopiero ktoś je opuścił..
(patrz wieszak na ubrania w oknie domu)

 Ani wielbłąd, będący miejscową maskotką i sposobem na zarobienie paru groszy, ani miejsce nie nastrajają do pozowania "na wesoło". Naprawdę to miejsce skłaniało do zadumy nad wirami historii i potrzebami doczesnymi.
 Obecnie przy opuszczonej wiosce można zasiąść po turecku i w letniej restauracji spróbować miejscowych specjałów.

 Łączność ze światem- rzecz najważniejsza;) co tam piękno wokół i delektowanie się chwilą, ale być może ten pan zamieszczał akurat posta na blogu lub planował dalsze wojaże?

Gözleme, czyli placek wypiekany w tradycyjnym piecu opalanym drewnem ze szpinakiem i kozimserem. 
Do tego lampka regionalnego specjału- wina morwowego.
Czy jest coś smaczniejszego niż proste lokalne jedzenie, spożywane na powietrzu?

 Lokalna fabryka lakoumi- naturalnie produkowanych galaretek o różnych smakach i dodatkach.

 Mi najbardziej smakowała ta żurawinowa z pistacją. 

 Być w Turcji i nie napić się prawdziwego mocnego, słodkiego tureckiego czaju (lub kahvy) 
to jak być we Włoszech i nie spróbować lodów (lub pasty)

 Lokalne kafeterie oferują specjały w baaardzo przyjemnych dla portfela cenach. 
Niestety na kebab nie miałam już miejsca (po zjedzeniu gozleme)
 Turcja nie jest członkiem UE,  nie ma tu akcyzy i podatków unijnych. Więc i towary różnej maści, w tym starannie wykonana, oryginalna biżuteria z prawdziwymi kamieniami, dużo tańsze niż po drugiej stronie morza, z czego także skorzystałam .
Tu nawet piesek dostanie oko Proroka dla ochrony
 Karta pobytu na 102!

A na koniec, aby wejść w klimat, jeden z moich ulubionych utworów w klimacie chilloutowym.
Zamykam oczy i znów jestem tam...

8 komentarzy:

  1. A my jesteśmy tam z Tobą :)
    Pięknie to wszystko pokazałaś!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniała fotorelacja! Dzięki Ci za możliwość oglądnięcia tak magicznych miejsc ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mozna sie napatrzec: wspanialy eportaz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Byłam w Turcji w tym roku, jak dla mnie piękny kraj! :) świetne zdjcia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chcę tam się znaleźć!!!Zazdroszczę okrutnie;)

    OdpowiedzUsuń
  6. przepiekne zdjecia,alez z ciebie obiezyswiat!

    OdpowiedzUsuń
  7. byłam tam, wiem o co chodzi;-)))

    OdpowiedzUsuń
  8. dziękuję wszystkim za komentarze! ciesze się że relacja przypadła Wam do gustu!

    OdpowiedzUsuń