Nørrebro- bo o niej mowa, przeszła niedawno proces rewitalizacji przestrzeni miejskiej.
Włożono mnóstwo wysiłku i pieniędzy w to, by stała się symbolem nowoczesnego multikulturowego społeczeństwa. Projekt parku w centrum dzielnicy obejmuje elementy pochodzące z różnych krajów i stron świata. Można tam znaleźć np. zjeżdżalnię-słonia-z Indii, podwójne huśtawki z Iranu (choć ja znam ten pomysł i z naszych rodzimych placów zabaw), arabskie fontanny, worki treningowe, hala sportowa. Wszystko to, by integrować ludzi żyjących na jednej przestrzeni, zachęcać do wspólnego korzystania i spędzania czasu na powietrzu (miast zamykania się w czterech ścianach mieszkań).
Idea wspaniała i słuszna, projekty urządzeń estetyczne i ciekawe..ale czas pokaże na ile będzie to wykorzystane a na ile będzie tylko utopijną wizją integracji międzyludzkiej i międzykulturowej....
Do ozdobienia murów zaangażowano znanych i cenionych artystów. Murale naprawdę as wspaniałe a ich motywy nawiązują do idei całego projektu, jednak już widać, że tego typu sztuka spotyka się często z brakiem poszanowania i jest zwyczajnie niszczona przez wandalów i ludzi co to sobie popisać lubią, posprajować, bo po co ma być ładnie, jak można zniszczyć...
Spójrzcie co załatwiono z Polski...konkretnie z Gdańska....
To było DUŻE zaskoczenie...
Polska kojarzy się tylko ze studzienką ściekową?!Rynsztokiem?!
Ale o co kaman?
Ten pomnik ma symbolizować jedność mimo różnic kulturowych.
Motyw serca znajduje się zarówno w herbie królowej Danii, na monetach, jak i w oficjalnych logo promujących
Danię.
Serce powstało z przetopionej broni, którą znaleziono w mieszkaniach na terenie Nørrebro...
Make Love not War- koniec etapu przemocy, niech trwa era miłości.
Uwielbiam murale, zwłaszcza tak dopracowane.
Ten z motywami z mitologii skandynawskiej.
Urocze krówki na zboczu rowerowej spacerówki.
Nawet specjalnie zaprojektowane kładki maja motywy wikingowe.
Te niby obszarpania to efekt zamierzony, a motywy z poszczególnych murali można odnaleźć w różnych częściach dzielnicy.
Jagtvej 69. Tu stał słynny
Ungdomshuset.
W kraju na co dzień niespotykanie spokojnym i ludźmi ponoć najszczęśliwszymi na ziemi (jeśli statystykom wierzyć) zbuntowała się jednak pewna grupa, która postanowiła zawalczyć o swoja wolność i miejsce na tym ziemskim padole.Uznano więc, że zburzyć należy co by zdusić w zarodku kolejna formę wolnościowego wyrazu.
Nie ma trupa. Nie ma zbrodni.
Pozostał gołąbek pokoju w otoczce nie wiedzieć czemu przypominającym naszą rodziną flagę..przez artystę stworzony. Pseudo-artyści postanowili jednak dać upust swoim "wizjom"..
Outdoorowa czadowa ścianka wspinaczkowa
"drøm" to po duńsku "sen" lub "marzenie"(senne bądź nie)
Tak więc napis można tłumaczyć jako "krainę snów", bądź "krainę marzeń"(dreamland)
Jak myślicie, co się sprzedaje w takim miejscu?;)
Duńskie poczucie humoru;)
Jak widać "zimnym" Skandynawom fantazji i polotu nie brak.
Indyjska herbata z mlekiem o bardzo oryginalnym smaku.
Wypita w atelier małego prywatnego teatru, których w dzielnicy naprawdę sporo.
Jedna z najdziwniejszych knajp/pubów w jakich byłam.
Lampy hand made z laleczek i korali, wypchane uczłowieczone zwierzęta, lustrzane mozaiki i inne mroczne formy "sztuki". Ale hummus i przystawki, tak jak i regionalne piwo oraz obsługa wspaniałe.
Niedzielny poranek na dzielni: pozostałość po iście szampańskiej zabawie.
Musujący napój pity przez słomkę uderza do głowy zaiste podwójnie.