poniedziałek, 10 lutego 2014

Kopenhaga stylem i remontem stoi

Tu czuję się jak u siebie. Wszystko znajome, oswojone. Pozornie, rzecz jasna, bo przez to, że nie ma mnie tam na co dzień, wciąż odkrywam nowe i nieznane. Energię miasta chłonę. To miasto inspiruje mnie, zachwyca i zadziwia niezmiennie.
Nawet w sto tysięcy razy już chodnikach ulicach schodzonych, ZAWSZE znajdę i dostrzegę coś nowego i zaskakującego.

Ale najpierw podróż, która przez nasze wspólne morze trwa mniej niż godzina lekcyjna.
Potem jeszcze tylko szybki, bardzo przyjazny dla kieszeni i komfortowy przejazd przez cieśninę Oresund i już mogę zanurzyć się w wir miasta które od zawsze stylem stało, a obecnie i remontem (budowa drugiej linii metra).
Lotnisko u sąsiadów w Malmo zachwyca przemyślanym designem i przytulnością.
Bardzo spodobała mi się aleja z tych modułowo stworzonych drzew.

Kobieta dumnie trzymająca kierownicę swojego złotego rumaka potwierdza: dziś będzie piękny słoneczny dzień.
Rzeźba "pogodynek" stoi na wieży na wprost Placu Ratuszowego. Obracające dziewczyny zostały wykonane w 1936 roku przez rzeźbiarza Einara Utzon-Franka, a koncepcja jest prosta: przy słonecznej pogodzie złota dziewczyna na rowerze jest na zewnątrz, a w deszczowe i pochmurne dni  wyprowadza psa na spacer. Przy pogodzie w kratkę widzi się obie.
Czyż to nie fantastyczne? Jedno spojrzenie i wiadomo jaka dziś aura;)



Dziewczyny z obu stron:
 Źródło:http://classiccopenhagen.blogspot.com/2011/03/weather-girls.html
Nocowałam w hostelu w samym sercu miasta. Z tej samej sieci korzystałam już w trzeciej europejskiej stolicy. Lubię lutowe podróżowanie, bo ceny noclegów są wówczas wyjątkowo korzystne.
Wieloosobowy pokój żeński pozwolił mi w miły, niekrępujący i bezpieczny sposób przenocować, a także poznać nowe osoby. Super opcja dla dziewczyn podróżujących w pojedynkę.
Spędziłam miły wieczór w towarzystwie współlokatorek: cudownej Portugalki (również młodej mamy), dwóch rosyjskich studentek, a na drugą noc byłam w pokoju tylko z przemiłą duńską studentką.
Sam pokój miał co trzeba i nic więcej za tę cenę i okoliczności nie oczekiwałam. Pomyślano nawet o swego rodzaju toaletce. Zachwyciło mnie pomieszczenie do wspólnego spędzania czasu. Czyż nie jest cudowne?






Jak mówiłam: remont  w pełnym rozkwicie.
 Ale za to są tablice informujące jak ekipa dba o jakość życia mieszkańców, których domy znajdują się w samym sercu tej mega inwestycji.
"Dbamy o/Uważamy na  twój dom". " Niwelujemy hałas"- i objaśnienia techniczne jak to jest realizowane.
                       A w najbliższym sąsiedztwie hostelu: butik Laboutina;) Ale niespodzianka.

A skoro już o butach mowa: chyba najlepsze zdjęcie wyjazdu.
Główna ulica handlowa. Jakiś czas po zamknięciu sklepów. Paru przechodniów w mglisty wilgotny lutowy wieczór i On. Bo cóż jest dziwnego w tym że chłopak sprzedający kobiece obuwie ODKURZA sklep na obcasach?;) STYLISH!
                           Wieczorny spacer pozwolił też odkryć inne nowości. 
                             Fish spa dotarło i tu i ponoć jest bardzo popularne.

                                           Najpiękniejszy sklep z zabawkami jaki widziałam. 
        Większość asortymentu zaprojektowana i wytwarzana w Skandynawii, co przekłada się na cenę.





A skoro o dzieciach mowa. W mieście rowerów jest most..nie, nie zakochanych, a smoczków, z którymi trzeba się godnie pożegnać. 
Oddaj, osesku gumowego stwora a będzie Ci dane gumowe siedzisko na rower rodzica bądź piszczący dzwonek do niego. Rzeczony most łączy dwie części miasta i jest to połączenie zbudowane WYŁĄCZNIE dla rowerów i pieszych.
Wieczorny spacer zakończony na "targu rybnym" (dosłowne tłumaczenie nazwy kopenhaskiego centrum handlowego), który wita przepastnym parkingiem rowerowym, ławicami żywych i wyglądających jak żywe ławic ryb oraz designerskimi meblami do odpoczynku wewnątrz.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz