piątek, 28 maja 2010

Panna z mokrą głową

Lubię takie dni, kiedy nigdzie nie muszę się śpieszyć. Kiedy jeszcze nie jest weekend ale już się zbliża. Kiedy można niespiesznie wypić kubek mlecznej kawy i pocelebrować śniadanie. Popatrzeć na drzewa za oknem i dopiero potem, przy dźwiękach przycinarek do trawy niczym w Dniu świra zasiąść do pracy. Sezon przycinania i podkaszania trawy wściekłymi ostrzami i drażnienia tych, którym przyszło nie iść gdzieś "do tzw. pracy"ogłaszam za otwarty!

I jeszcze słowo o włosach. Najpiękniejsza czuję się z mokrymi włosami. Takimi już niekapiącymi ale nadal wilgotnymi. To też taki wyraz slow life- nie katować włosów szybkim brutalnym gorącym strumieniem suszarki, tylko dać im dojrzeć do stanu wysuszenia w swoim własnym tempie...



Niespieszny nastrój, oprócz suszonych naturalnie włosów, uzupełniają:

Koszulo-tunika- H&M, kupiona po normalnej cenie z obawy przed bezpowrotnym zniknięciem z wieszaków, love at 1st sight
lemonszyjnik- REzerwat, j/w


Gdzie: Domowe zacisze
Poziom wygody i samopoczucia podczas noszenia: 9/10

Dedicated to Jessica who can read in my mind!
Ktoś kiedyś powiedział: Genialne umysły myślą podobnie

2 komentarze:

  1. Jednym słowem What I Wore jest trochę więcej niż tylko inspiracją?

    OdpowiedzUsuń
  2. Naszyjnik i koszule kupiłam dużo wcześniej zanim Jessica opublikowała swój post. Pomyslalam że fajnie zrobić o tym post:)

    OdpowiedzUsuń