poniedziałek, 14 czerwca 2010

Maybe Theatre Company


W weekend, w Sopocie odbył się dziesiąty już, jubileuszowy, festiwal Dwa teatry. Ogromnie podoba mi się tegoroczny plakat!)
Była okazja nie tylko zobaczyć prawdziwych aktorów, których zna się z dużego i małego ekranu(a nie dlatego, że są znane z tego, że są znane) że i ich nowe projekty, tym razem dla Teatru Telewizji. Ja tam się w weekend nie pchałam jednak, również z uwagi na inne plany i przyjemność (Przyjemność tym większą, że akurat w poniedziałek wyświetlano interesujące mnie sztuki, jak nie skandynawski repertuar to ulubiona Magdalena Cielecka i cała reszta doborowej obsady) obcowania z teatrem na ekranie zostawiłam sobie na poniedziałek. Tak też się szczęśliwie złożyło, że miałam ten dzień wolny i mogłam niespiesznie w mroku sali kinowej smakować sztukę, a potem udać się na smakowanie szumu fal. Po weekendowym tłoku nie został nawet ślad, a taki właśnie Sopot, lekko uśpiony, prowincjonalny wręcz, lubię najbardziej..
Niestety ten dzień nie dla każdego z kim mogłabym poobcować ze sztuką, a potem wymieniać myśli i komentarze był dniem wolnym. Była to więc "maybe theatre". bo na ekranie, a nie na żywo, a za company miałam "me, myself & I".
Jest to też nazwa gdańskiej formacji teatralnej, grająca spektakle w języku szekspirowskim.



W teatrze życia wystąpili:
tunika- pepco, uwielniam ją za motyli wzór, skandynawski styl i kolory
spodenki-%, ś.p. Galeria Centrum
tenisówki- zwykły sklep
torba


Gdzie: Spotkanie ze znajomymi, seans teatralny
Poziom wygody i samopoczucia podczas noszenia: 9/10

2 komentarze:

  1. Ja Ci szczerze zazdroszczę wrażeń.I Sopotu.Ale zazdrość,to nie zawiść,na szczęście:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam podobną tunikę, tylko w innych kolorach:)

    OdpowiedzUsuń