poniedziałek, 14 lutego 2011

Vacanze Romane I

4 muszkieterki.
Przybyły z dwóch przeciwległych stron Bałtyku (po 2 na każdą stronę)
by zobaczyć, poczuć, posmakować, doświadczyć czym jest Wieczne Miasto, do którego prowadzą ponoć wszystkie drogi...

...a oto i Rzym widziany naszymi oczami...

Conclusione numero uno: zwiedzanie tak obleganego zawsze i wciąż miejsca w porze niszowego sezonu procentuje nie tylko korzystnymi dla kieszeni cenami przyzwoitych noclegów, ale przede wszystkim zdecydowanie mniejszą liczbą turystów. Nie twierdzę, że nie ma ich wcale- to chyba niemożliwe, ale pozwala dostrzec rodzimych Rzymian i poobserwować ich styl bycia i życia. 
Na Schodach Hiszpańskich można przysiąść, a nawet zrobić fotkę bez tzw. bohaterów drugiego planu. 
To samo tyczy się kolejek do muzeów i innych mniej lub bardziej topowych atrakcji wymienianych w przewodnikach (oczywiście nie ograniczałyśmy się tylko do nich).
Rzym przywitał nas piękną, iście wiosenną aura i temperaturą, a lokalny sklepik był tuż za rogiem i pozwolił skomponować cudowne colazione (czyt.kolacjone czyli śniadanie-przypis dla niewtajemniczonych)
W drodze na podbój miasta, dobiegło mnie bełkotliwe:
- Ciao, Bella!
Zostałam niespodziewanie skomplementowana przez widocznego na zdjęciu pana;)
Więcej incydentów takowych nie zaliczyłyśmy.
Cóż, żadna z nas nie jest długowłosą blondynka z nogami do nieba w niebotycznie krótkiej spódniczce (and czym też specjalnie nie ubolewamy)
Przy dworcu Termini zlokalizowanych jest najwięcej miejsc noclegowych dla odwiedzających Wieczne Miasto. Jest to też niezły punkt wypadowy praktycznie w każdy punkt stolicy.
Jako jego tygodniowy mieszkaniec mogę powiedzieć, iż jak większość europejskich stolic jest świetnie skomunikowany, bilety dostępne bezproblemowo w rozsądnych cenach. Z transportu publicznego korzystałyśmy jednak tylko w stanie wyższej konieczności (nagłe załamanie pogody) lub totalnego nóg schodzenia, bo jak wiadomo nic nie pozwala tak poznać miejsca jak błądzenie po uliczkach i samodzielne włóczęgi.

Nie byłabym sobą jakbym nie uwieczniła tej krowy. Zwierzaki te są moją wielką miłością i jeśli tylko nadarza się okazja, fotografuję krowie motywy podczas moich podróży (patrz tu) Mimo wszystko zdziwiła mnie ta krowa w Rzymie.
  Na dworcu serwują również atrakcje nie tylko dla żoładka, ale i dla oka;)
SPQRS (Senatus Populusque Romanus ) – łacińska formuła oznaczająca "senat i lud/naród rzymski". Stanowiła w starożytności oficjalną nazwęImperium Rzymskiego, a skrót SPQR spełniał funkcję godła państwowego i był tatuowany na ramionach rzymskich legionistów i jest w samym Rzymie używany do dziś.Umieszcza się go na słupach ogłoszeniowych, przystankach autobusowych,pokrywach od studzienek kanalizacyjnych, latarniach ulicznych i innych obiektach użyteczności publicznej. 
Inne rozwinięcia skrótu: 
Sono Porci Questi Romani – Ci Rzymianie są świniami. 
Solo Preti Qui Regnano – Tylko księża tutaj rządzą.

za Wikipedią
Rzym czy Wenecja, jakkolwiek: WITAMY!
Na mieście można spotkać wielu artystów mających pomysł na siebie

Cowboy w Rzymie?
Czemu nie!
A jeszcze lepiej jak sama Statua Wolności się pofatyguje;)

Są też i tacy, którzy zarabiają tworząc "chodnikale" czyli murale na chodnikach, odwzorowując znane dzieła mistrzów.
Ja byłam tym oczarowana!
Czy to Kraków, Zakopane, Nowy Jork czy Rzym, dorożkarz nawet w miejskiej dżungli na swoje wyjdzie.
Dojdźmy wreszcie do jakiś top- must-seenów

Colosseo

...a mnie zawsze interesują "tyły" i "bakstejdżowy" wymiar legendarnych miejsc..
 
handel "pamiątkami" made in ...
Czasem jednak samo sprzedawanie, a nie tylko zwiedzanie może być bardzo męczące. Wówczas można się udać w objęcia Morfeusza...



 Nie wiem o czym rozmawiali, ale konwersacja była zajmująca, a żołnierz legionów bardzo ujmujący i nienachalny. (opłata za pamiątkową fotkę był dobrowolna, a nie wymuszona i obligatoryjna)
Możnaby dodać dymek: "..a potem skręcasz w tą wąska drogę" albo:" mieliśmy tylko takie wąskie przejście w tym wąwozie.."
 ... a potem refleksja: "hm, czy jak mu powiedziałem aby skręcił w lewo czy w prawo?" lub:" hmm, chyba jednak trochę przesadziłem w tym wymiarem.."


Najbardziej jednak rzymskie koloseum urzekło mnie wieczorową porą, 
zwłaszcza że była pełnia
 

Piazza Venezia i il Vittoriano
Czyli Plac Wenecki i Ołtarz Ojczyzny.
Jeśli wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, to w Rzymie wszystkie prowadzą właśnie do tego miejsca. Budowla ta, zbudowana w całości z białego marmuru, jest zarówno pomnikiem króla Wiktora Emanuela II i Grobem Nieznanego Żołnierza. Z pomnika rozciąga się piękny widok na cała panoramę Rzymu.


Płonie tu wieczny ogień, a żołnierze trzymają wartę.
Akurat trafiłyśmy na ich zmianę.


 Fontana di Trevi
Tego miejsca chyba nie trzeba nikomu przedstawiać (La Dolce Vita, 1960, reż.Federico Fellini). I naprawdę zapiera dech w piersiach.Można godzinami siedzieć i kontemplować każdy jej element bądź też obserwować licznych turystów wokół.
Budowa fontanny w obecnym jej kształcie trwała 40 lat! I zasila ją woda doprowadzona akweduktem zbudowanym w 19 w p.n.e.Tym samym, który zasila fontannę Barcaccia znajdującą się u podnóża Schodów Hiszpańskich. 
Ten policyjny team bacznie obserwował teren przy fontannie, gdyż zarówno wspinanie się jak i kąpiel w niej są zabronione. Rozsądne i logiczne. Jednak nie dla wszystkich. 
Co rusz dało się słyszeć jednak upomnienia i dźwięk gwizdka.
 W Wiecznym Mieście alejami pomarańczowymi przyszło nam iść
 i lutowe podziwiać pomarańcze...
 A w "naszej" noclegowej dzielnicy, takie oto napis, z szacunku do mieszkańców powieszony.

deve essere continuata....

2 komentarze: