środa, 1 maja 2013

Majówka prawie w Londynie

1 maja przyszło nam spędzić w podróży. Najpierw noc na lotnisku w Porto. Następnie parę godzin przekoczowanych na Standsted. Za mało, aby wpaść z wizyta do Królowej lub Księżnej i poplotkować o macierzyńskich doświadczeniach. Przekoczowanych, ale nie zmarnowanych, bo Brytania słońcem stała i słynnego trawnika swego szczodrze też udzielała!

 Goda wstała o 4 rano w doskonałym jak widać humorze. Jak tylko poczuła, że lotnisko zaczęło budzić się do życia.
 Bebe-pokój w Porto. Gdybym wiedziała od razu jaki jest- noc spędzilibyśmy tam w ciszy, spokoju i półmroku, z dala od lotniskowych hałasów. Do dyspozycji oprócz przewijała był fotelik do karmienia, mikrofalówka, podgrzewacz do butelek i wygodna kanapa.
                                                             Jest lot-jest spanie

                                                               trawnikowe & stokrotkowe love


 







                                                                słit focia w Mamą
                                                          I znowu spanie w towarzystwie ukochanego Misia

                                                     Pamiątkowa fotka na płycie lotniska.

1 komentarz: