Pozwolę sobie na podsumowania w te ostatnie dni roku.
Sylwester w stylu bollywood proroczo przywołał emocje na cały rok. W życiu jak w filmie, czasem słońce, czasem deszcz.
Styczeń nie należał do najszczęśliwszych z powodu utraty głównego źródła kontaktów. Kwadratowe serce i nierzadko mózg operacji towarzyskich i zawodowych o sentymentalnym znaczeniu (nagroda za wzorową postawę pracowniczą). Nauczyło mnie to większej uważności i roztropności, którą praktykowałam przez resztę roku. Bolesna acz ważna lekcja.
Luty przyniósł mi nowe wyzwania zawodowe, który dały tyleż powodów do radości i satysfakcji ile zjedzonych często zupełnie niepotrzebnie nerwów i nieprzespanych nocy, a ten sweter stał się jednym z ulubionych również w te ostatnie dni roku. Uwierzyłam w siebie i przychylność wszechświata.
Marzec to zawsze jeden z moich ulubionych miesiąców roku.
Bo lubię trójkę, bo mam urodziny, bo idzie wiosna.
Widać to po fantazji marcowych wpisów:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz